Komentarze: 3
Hej wszystkim
Nie wiem czy wogóle ktoś zechce to przeczytać, czy zainteresuje kogoś moją historią. Chce to tworzyć w formie pamiętnika. Ostatnio zdarzyło się za duzo dlatego postanowiłam zacząć swoje przeżycia i spostrzerzenia przelewać na papier.
Ale żeby opowiadać bierzące sytuacje musze w pigułce przedstawić swoją historię.
Po zakończeniu szkoły średniej i zarazem definituwnym zakończeniu szkolnego niezbyt udanego zwiazku, wyprowadziłam się z domu i zaczełam pracowac. Zaczął do mnie pisac na fb koleś ktorego kojarzyłam ze szkoły ale jakoś piorunującego wrarzenia na mnie nigdy nie zrobił wiec go troche olewałam. Ale po jakimś czesie pisania udało mu sięmnie namówićna spotkanie. Zaczeliśmy się coraz częściej widywać aż BUUUM wielka miłość, nie rozłączni i wogole. Po roku znajomośći postanowiliśmy wziąć ślub, na szczęście tylko cywilny ;) już potem było tylko gorzej. Zaczeły się problemy, zmienie imiona i powiedzmy ze Janusz stracił pracę, byłamjedynym żywicielem rodziny było ciężko szczególnie że nie zarabiałam kokosów. On nie kwapił się do szukania pracy, jemu było dobrze. Popadliśmy w długi. Wkońcu matka mu znalazła prace. Ale mimo to dobrze wcale nie było. Odkryłam że mnie zdradza. Wybaczyłam. Następnie uzaleznił sie od nakrotykow.Z dnia na dzień było coraz gorzej. Byłam w rozsypce. Wkońcu zaprzyjaźniłam się z kolegą ze studiów, sporo starszym. Po rozmowach z nim z rodziną przyjaciółmi, podjełam decyzję do rozstaniu z Januszem. Powiedziałam mu o tym. Spłyneło jak po kaczce. Wkońcu złożyłam dokumenty o rozwód. Z powiedzmy Gustawem zaczeło nas coraz wiecej łączyć, zakochaliśmy się w sobie. Po opuszczeniu wspolnie wynajmowanego mieszkanie nie miałam gdzie sie podziać. Gustaw zabrał mnie do siebie. Do czasu sprawy rozwodowej ukrywaliśmy swój zwiazek, wiedzieli tylko nasi najbliżsi znajomi i rodzina. Było cudownie, az wkoncu tez przestało byc. W sierpniu pojechaliśmy razem na rejs po jeziorach. O pierdołe tak sie pożarliśmy ze szok. Po powrocie w tym samym tygodniu rozkręcił mi afere tez o jakąś bzdete i juz wtedy doszło do rekoczynów, uderzył mnie. Tak bardzo go kocham ze wybaczyłam mu i sie pogodzilismy. Był spokój na jakis czas tam były jakieś sprzeczki ale nie groźne. We wrześniu poleciałsobie na urlop za granice z kolegami. Nie pytał co ja o tym sądze tylko przyszedł i powiedział jade. I tak tez zrobił. zapomniałam dodac ze to był jego ktoryś tam z rzedu urlop bezemnie. Znosiłam to godnie cos bolało jak odstawiał mnie na boczny kurs.Ale również sie cieszyłam bo w październiku mieliśmy razem udac sie na urlop i wyjechac. Jak doszło do wyjazdu wcale tak kolorowo nie było juz. Ogolnie wycieczka super tylko on non stop pretensje nazywanie mnie głupią i takie tam inne. Ba nawet tam mnie uderzył i to na ulicy. Nie wiem czy ja robie cos żle, czy ze mną jest cos nie tak?? Dla niego podpożądkowałam całe swoje życie, zmieniłam prace, nauczyłam sie gotowac takie potrawy ze nie jeden szef kuchni by sie niepowstydził, a tu takie wynagrodzenie. Raz jest taki słodki i kochany a za chwile jakby demon w niego wszedł. Kocham go bardzo mocno ale nie wiem co mam zrobic w tej sytuacji.